Ryba w Wiśle

Ryba w Wiśle

RYBA W WISLE

Skarżyła się raz ryba w Wiśle,
-Jestem chyba chora na umyśle.
-Żeby się zgadzać na to podtruwanie,
-I przez całe życie chemii zażywanie,
-Tu są przecież siarczany, sodki i potasy,
-Chlorki i wodorki najróżniejszej klasy,
-Tu jest chrom, brom ołów i rtęć,
-Kto tu w takiej wodzie mieszkać miały chęć,

Już najwyższa pora dokonać tu zmiany,
Bo jak wszyscy widzą ryby nie barany,
Chociaż czasem machną na problem ogonem,
To sprawa poważna – woda jest ich domem,
-Poniesiemy larum chociaż brak nam głosu,
-Ale tutaj trzeba nie głosu lecz nosu,
-Bo kto żyw to czuje że coś tu się psuje,
-A nas słabe ryby ktoś świadomie truje,
-Może ktoś napisze o tym do urzędu,
-Że tu wszystkie ryby są bliskie obłędu,
-Może ktoś zaprosi tutaj dziennikarzy,
-Doniesie na policję, poskarży się straży,
-Może ktoś pomoże oczyści ten ściek,
-i nada naszej Wiśle nowy życia bieg,

Tak skarżyła się ryba aż się udusiła,
Bo gdy to mówiła wody się napiła,
Leży teraz biedna na wiślanym brzegu,
A dokument krąży w swym własnym obiegu,
Leży jej podanie na stosie w urzędzie,
Woda dalej płynie choć ryby nie będzie.